sobota, 5 października 2013

Rozdział 9 Pozwólcie, że ja przy niej będę...



Rozdział 9
Pozwólcie, że ja przy niej będę...

♫ ♫ ♫ ♫ ♫

*Dalajlana*



Wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki. Jak każdego dnia ubrałam się w roboczy strój i wykonałam wszystkie poranne czynności, a później zeszłam na dół. Weszłam do kuchni, gdzie znajdowała się cała rozgadana siódemka- zespół, Jessica i Layla, która automatycznie ucichła, gdy mnie zobaczyła. Zmierzyłam ich tylko wzrokiem i rzuciłam:



-Możecie gadać, przecież nic wam nie zrobię.- mimo to nadal się mi bacznie przyglądali, oprócz Zayna, który siedział z opuszczoną głową. Był nieobecny, obdarzył mnie tylko jednym krótkim smutnym spojrzeniem, po czym wrócił do powtórnego grzebania w jedzeniu.Westchnęłam głośno i napiłam się kawy, a później wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Obeszłam dom i posesję dookoła, patrząc uważnie czy choć najmniejszy szczegół nie uległ zmianie. Na szczęście wszystko było dobrze, więc udałam się do garażu. Odpaliłam swojego SUV-a i ruszyłam na patrol. Przez dwie godziny jeździłam po centrum, a później po innych dzielnicach...




*w tym samym czasie*

*Layla*

Lana trzasnęła drzwiami i wyszła. A po chwili usłyszeliśmy jak odjeżdża gdzieś samochodem. 

-Gdzie ona pojechała?- spytał Niall.

-A która jest godzina?- zapytałam się przed udzieleniem odpowiedzi na pytanie Horana.

-Dochodzi 10.

-Cholera, pojechała na patrol.- powiedziałam trochę zdenerwowana. 

-Co jej strzeliło do głowy? Przecież nie powinna jeździć sama, szczególnie teraz.- dodała równie poirytowana Jess.

-Ej, a co to jest cały ten patrol?- spytał Louis.

-Co, ku*wa filmów kryminalnych nie oglądałeś nigdy?- wrzasnęła Jess.

-No, sorry. Chciałem się tylko upewnić.- dodał skruszony Lou.

-Ej, Jess. Spokojnie. Mamy się nimi opiekować, a nie odwrotnie. Więc się już uspokój. Zobaczysz, że Lanie nic nie będzie.- uspokoiłam Jessicę. Nic nie powiedziała, tylko wróciła do sprzątania po śniadaniu. 

-Layla a możemy pograć w Fife?- spytał niepewnie Harry.

-Jasne.- odparłam obojętnie, a oni pobiegli do salonu. Jednak nie wszyscy. Został tylko Styles, który patrzył się na nas wymownie i po chwili zaproponował:

-A wy macie może ochotę z nami pograć?- Popatrzyłyśmy na siebie z Jess z zaciekawieniem w oczach, a później wzruszyłyśmy ramionami i po chwili namysłu powiedziałam:

-W sumie, Jess patrz od tak dawna się nie bawiłyśmy. Możemy się raz na jakiś czas powygłupiać.- Jessica się zaśmiała i przyjęła moją propozycję z entuzjazmem, po czym w trójkę śmiejąc się udaliśmy się do reszty. Dawno tak nie spędzałam czasu jak z chłopakami. Wnieśli oni do naszego domu duuużo radości. Ten dzień zapamiętam na zawsze.


*w tym samym czasie*
*Dalajlana*


W samym sercu Londynu wszystko jest w porządku. W bogatych dzielnicach też. Zostało mi tylko sprawdzić najgorszą część Londynu.  Gdy dojechałam na miejsce, zaparkowałam samochód i wysiadłam. Musiałam ją obejść dookoła. Do tej pory zawsze byłam tu z którąś z dziewczyn, ale dziś postanowiłam przyjść tu sama. Wkurzyło mnie to, że wszyscy myślą, że nie mam uczuć, że jestem oschła i w nadmiarze pilnuje dyscypliny. W oczach chłopaków widzę, że się mnie boją. A to nie o to chodziło. 

Od godziny chodziłam po całej dzielnicy i nie zauważyłam żadnych zmian. Ostatnim punktem mojego "zwiedzania" był opustoszały park. No, ale cóż. Musiałam. Byłam gdzieś w połowie tego placu kiedy zza drzewa wyskoczyło i przycisnęło mnie dwóch mężczyzn. Rozpoznałam w nich ekipę Scotta. Leżałam na ziemi przytrzymywana przez silną dwójkę. W pewnym momencie ujrzałam nad sobą twarz Scotta. Śmiał mi się prosto w twarz. Prychnęłam.

-Zadowolony?- spytałam z ironią w głosie.

-Nawet nie wiesz jak bardzo.- odparł z dumą w głosie. Próbowałam sięgnąć po pistolet, który znajdował się w tylnej kieszeni, ale Blank chyba zauważył moje starania i on jako pierwszy wyciągnął gnata i strzelił prosto we mnie. Potem uciekli i zostawili mnie samą. Czułam jak kulka wbija się w moją nogę. Tym razem się im udało. Byłam bardzo słaba. Podniosłam się z ziemi i kuśtykając udałam się do samochodu. Nogę owinęłam kawałkiem jakiegoś materiału, bo bardzo krwawiła. Wsiadłam i odpaliłam auto. Jeszcze nie wiedziałam jak dam sobie radę poprowadzić SUV-a, ale wiedziałam to, że sama muszę wrócić do domu. . Jechałam bardzo ostrożnie i nie używałam poszczelonej nogi. Po 30 minutach dotarłam pod dom. Nogę miałam całą we krwi. Dokuśtykałam się do drzwi, a potem weszłam do środka. Krzyki i odgłosy radości dobiegały z salonu, a kiedy trzasnęłam drzwiami na moment ustały. Jessica krzyknęła:

-Wszystko w porządku?

-Oczywiście, jak zawsze.- odparłam i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Jednak się nie doczekałam, więc poczłapałam na górę. Dotarłam do łazienki i tam odwinęłam materiał. Rana wyglądała okropnie. Chciałam coś z tym zrobić lecz nie miałam siły. Straciłam za dużo krwi. Siadłam tylko na podłodze, oparłam głowę o ścianę i walczyłam z powiekami, które same mi się zamykały. 


*Harry*

Istny dom wariatów. Dziewczyny są na prawdę fajne. Wyszedłem z salonu, aby udać się do kuchni po picie. Kiedy na podłodze na korytarzu dostrzegłem ogromne czerwone plamy. To była krew? Z przerażenia wrzasnąłem:

-Cholera!!!

-Co się dzieje Harry?- spytała spokojnym głosem Layla.

-Chodźcie tu szybko!

-Spokojnie, przecież się nie...- nie dokończyła bo weszła na korytarz i dostrzegła to samo co ja. Po chwili zjawili się pozostali i oni też zaniemówili. Po kilku sekundach Layla tak jakby się ocknęła i krzyknęła biegną już na górę:

-Ku*wa! Lana!?- nie otrzymała odpowiedzi. Wszyscy pobiegliśmy za nią. Na podłodze wciąż ciągnęły się czerwone plamy  krwi, które doprowadziły nas do łazienki. To co tam zobaczyłem przeraziło mnie niemiłosiernie. 


*Layla*

Wbiegłam do łazienki. Pierwsze co zobaczyłam to ogromnie dużą plamę krwi, w której siedziała półprzytomna Lana. 

-Jess, ona jest ranna. Dzwoń po Max'a szybko. Jej tętno jest słabe!- rozkazałam i spojrzałam na chłopaków.- Idźcie stąd. Lepiej, żebyście tego nie widzieli.- dodałam, ale oni i tak zostali. Byli całkowicie przerażeni, ale teraz najważniejsza była Lana. Odwróciłam wzrok w jej stronę i powoli do niej mówiłam. Nie mogła zamknąć oczu. Po około 10 minutach zjawił się przy nas Max. Był on zaprzyjaźnionym lekarzem, który mieszkał kilka domów dalej. Wyszłam z łazienki, a zamiast mnie do środka weszła Jess. Musieli ją uratować. Zamknęłam drzwi i poszłam do chłopaków, którzy stali teraz w przedpokoju. Gdy zobaczyłam ich skruszone miny zachciało mi się płakać. Ale musiałam być silna. 

-To nasza wina.- odezwał się Zayn.

-Ej, Zayn. To nie prawda. To nie przez was. Taka jest nasza praca.- pocieszyłam go, ale chyba na marne. 

-Przepraszam, ale ja nie potrafię. Pójdę na chwilę do siebie.- powiedział Louis. I każdy z nich poszedł do swojego pokoju. Został tylko Zayn.

-I wiesz co jest najgorsze? - zapytał retorycznie i kontynuował dalej.- Najgorsze jest to, że ja ją cholernie kocham i nie potrafię jej w żaden sposób pomóc. Ona nie chce nawet ze mną normalnie porozmawiać. A ja tak dłużej nie potrafię. Kocham ją, ale nie jak przyjaciółkę. Ona jest dla mnie całym  życiem.- Nie wiedziałam co powiedzieć, przytuliłam go. Po chwili usłyszeliśmy jak otwierają się drzwi. Podnieśliśmy się jak opętani z podłogi i w mgnieniu oka stanęliśmy przy Jess. Max na rękach wyniósł Lanę i zaniósł ją do jej pokoju. 

-Jess, co z nią?

-Rana po postrzale. Straciła dużo krwi. Ale na razie wszystko jest w normie. Jest przytomna, śpi. Musi odpocząć.- odparła.

-To może ja pójdę z nią posiedzieć. Będę ją pilnować.- zaproponowałam, ale wtrącił się Malik.

-Pozwólcie, że ja przy niej będę. To dla mnie ważne.- skinęłam głową, a on od razu udał się do niej. On ją naprawdę kocha. Poszłam do chłopaków i poinformowałam ich co się stało. Chcieli natychmiast ją zobaczyć, ale wytłumaczyłam im całą sprawę i wstrzymali się z tym. Potem poszłam zetrzeć ślady krwi. 


*Zayn*

Gdy zobaczyłem ją taką słabą, serce mi się krajało. Tak bardzo ją kocham, a nie potrafię jej pomóc. Moja Lana. Muszę ja odzyskać....




Witajcie, skarby. 
Teraz rozdziały są trochę szybciej niż wcześniej. Mam nadzieję, że wam to przypadło do gustu.

A jak się wam podoba rozdział? 


KOMENTUJCIE!!! 

4 komentarze:

  1. Awww Zayn on taki słodki. Nienawidzę Scotta sama by, go postrzeliła :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział zajebisty, mam nadzieję że szybko dodasz nowy. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział *.* Uwielbiam Lanę :D Pozdrawiam i życzę duuuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne cudne <3 w ogóle fabułe ma super

    OdpowiedzUsuń