Rozdział 8
Czy ja się zakochałam?
♫ ♫ ♫ ♫ ♫
Przeczytajcie notkę pod rozdziałem, proszę. Jest tam ważna informacja. :)
Dupek- pomyślałam. Jak on może się o mnie martwić skoro mnie zostawił?Nie może nawet sobie wyobrazić jak mi było ciężko.No dupek i tyle! Z zamyśleń wyrwał mnie jego głos.
- Musimy porozmawiać. - powiedział jąkając się.
Odwróciłam głowę tępo patrząc się w ścianę.Czekał, czekał aż mu odpowiem, aż zaproszę go, lub wypierdolę.Ale ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Nawet jednym słowem się do niego odezwać.Tkwiliśmy chyba tak ze dwie minuty, ale mi dłużyły się jak godziny. Wreszcie nie wytrzymałam i zapytałam:
- O czym ty do cholery chcesz jeszcze rozmawiać? - syknęłam.
- Przepraszam nie powinienem.. - nie dokończył, nie dałam mu tego zaszczytu.
- Też tak uważam, nie powinieneś tu być.- powiedziałam, o dziwo ze stoickim spokojem.Moja twarz w tej chwili była zalana łzami, dobrze ze byłam odwrócona , tak to był by zobaczył moją słabość. Szybko rękawem otarłam łzę i spojrzałam mu prosto w te czekoladowe oczy. Zamarłam.On też miał w oczach łzy, ale za chiny nie chciał by ujrzały światło dzienne.
- Chcę to wszystko naprawić.. Chcę by było tak jak wcześniej.- nadal patrząc w jego oczęta, myślałam o tym czy mu wierzyć, czy może nie. Zostawił mnie.. Samą. Na pastwę losu. I teraz stałam się tym kim teraz jestem. Przez niego!
- Coś jeszcze? - zapytałam go. Jego twarz w tym czasie zmieniła się na grymas bólu, dobrze mu tak.Choć w połowie doświadczy tego co ja czułam.
- Porozmawiamy kiedyś na ten temat? - zapytał z nadzieją w głosie. A ja?Nie wiedziałam co odpowiedzieć, kochałam go, tak bardzo go kochałam. Ale to już przepadło. Zniknęło. Prysło jak mydlana bańka. Chłopak nim się obejrzałam wyszedł. Odetchnęłam z ulgą wiedząc że nie muszę z nim o niczym rozmawiać, w rzeczywistości bałam się tej rozmowy, bo wiedziałam że nie obędzie się bez płaczu.Zmęczona tym dniem położyłam sie spać, wcześniej robiąc sobie długą, ciepłą kąpiel.
Rano obudziły mnie wrzaski dochodzące z dołu. Co do licha..Słysząc coraz bardziej wyraźnie dźwięki pomału schodziłam na dół.
- Oddaj mi moje żelki
- Zjadłeś moją marchewkę!
- Bo ty zabrałeś mi moje żelki!
- Ej, ej! Spokój darmozjady! - krzyknęłam będąc już w kuchnie gdzie rozgrywała się cała akcja.
- Powiedz mu coś , on zabrał mi żelki!- prchnęłąm , ich głupota mnie przerażała.
- Oddaj mu żelki. - powiedziałam spokojnym ale też i rozkazującym tonem.
- On mi zjadł marchewkę.!
- Jezu ale oni tępi.
- Kupię ci marchewkę, ale oddaj mu żelki. - odparłam, a chłopak od razu zrobił to o co prosiłam.
- Dobranoc. - powiedziałam i poszłam na gorę spać.
Tej nocy śniły mi się jego czekoladowe oczy...
Stał przed mną, taki piękny, i taki nie osiągalny. Oddalał się, a jego skóra iskrzyła się w słońcu, ginął gdzieś za drzewami, gdzie nie mogłam dostrzec, miałam ochotę biec, ale moje nogi były jak skute lodem. Nie mogłam się ruszyć. Ale też nie chciałam go tracić. Do oczu lały mi się łzy. Obudziłam się krzycząc w niebo głosy. Czy ja się bałam być znów odrzucona przez niego? Czy ja się zakochałam? Na te pytania mogłam tylko sama sobie odpowiedzieć, ale właśnie w tym problem, nie wiedziałam nic, nie wiedziałam jak sobie to tłumaczyć. Co ja czułam do tego pięknego, muskularnego i kochanego chłopaka o imieniu Zayn?
Witajcie kochani. Przepraszam, że tak długo trwało dodawanie kolejnego rozdziału, ale mam dla was niespodziankę. Ostatnio pod rozdziałem dałam info o współpracy. Zgłosiła się do mnie Agusia- http://www.blogger.com/profile/16434061608317450844. I ten rozdział jest właśnie napisany przez nią. Jak się wam podoba?
Zajebisty :) Czekam na nastepny. Mam nadzieje ze też bedzie taki :)
OdpowiedzUsuńCudowny :*
OdpowiedzUsuńBoski *-*
OdpowiedzUsuń