sobota, 8 marca 2014

Epilog

Epilog

Moje życie wyszło na prostą.
 Od tego feralnego dnia minęły dwa lata. Mimo że codziennie wracam do tamtych wydarzeń, to powoli godzę się z tym. Nadal tęsknię, ale w końcu zrozumiałam. 
Rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać....

Moje życie nabrało sensu.
Mam Zayn'a i przyjaciół, których kocham nad życie. Są dla mnie naprawdę ważni, najważniejsi. Kocham ich, bez nich nie poradziłabym sobie. Już by mnie tu nie było. 
A jednak żyję. Żyję i jestem bardzo szczęśliwa. Kilka dni temu Zayn mi się oświadczył. Jestem w siódmym niebie. Jessica natomiast jest z Liam'em. Cudowna para.

Skończyłam już z tym całym gangiem, odcięłam się od tego. Zaczęłam studiować architekturę, a wieczorami pracuję w kawiarni. Zayn natomiast dalej kontynuuje karierę muzyczną. Chłopcy są w tym najlepsi. 
Wierzę w nich. 

Oby tak dalej. Kocham życie. Kocham Zayn'a.

 Wreszcie zachciało mi się żyć. 

**********************

I tak oto zakończyliśmy to opowiadanie. Bardzo dziękuję Wam za wasze wsparcie, komentarze i czytanie tego bloga.

Bardzo dziękuję!!!

Pozdrawiam, Dija ;)



sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 14 Chcę cię mieć przy sobie.

Obudziłam się wtulona w pierś MOJEGO CHŁOPAKA. O boże jak to cudownie brzmi, nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego kim teraz ja jestem dla niego, a on dla mnie, nie żeby mi to przeszkadzało, ale tyle czasu byłam sama, ze się do tego już przyzwyczaiłam. Podniosłam głowę i zobaczyłam lekki zarost na twarzy chłopaka, spokojnie przymknięte oczy, a u ich stóp rzucające cienie na policzki długie rzęsy. Malinowe usta lekko otwarte, aż proszące się o całusa. I tak też zrobiłam, kładąc swoje wargi na jego, poczułam przenikający mnie do głębi miętowy zapach, pomieszany z różaną wodą kolońską.
- Mmm. -zamruczał. - Takie pobudki, to mogę mieć codziennie. - oddał mi mokrego całusa w czoło. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Kocham go, tak bardzo go kocham.
- No kochanie, czas się ubierać, bo dziś przeprowadzam się z chłopakami wreszcie do naszego domu. - Zayn stwierdził że nie mogą mi i mojej przyjaciółce siedzieć na głowie, więc zostawiają nas same. Przepraszam, poprawka, mnie samą. Jessica znalazła sobie chłopaka i wyprowadziła się do niego. Prosiła mnie ze dwie godziny żebym go przyjęła do gangu, ale ja byłam nieugięta. Lecz na prośbę Jess sprawdziłam co potrafi. Był nieziemski, gdy zapytałam się go jak, i gdzie nauczył się takich sztuczek, on odpowiedział ze uciekał przed pewną dziewczyna i gangiem Scotta. Potwierdził że to była Hannah. Jest ona niebezpieczna, a po tym jak zabiłam Blanka, zapewne będzie się chciała zemścić. Przygotowałam się na to. Dałam wolną rękę moim ludziom, oni zrobili tak, że wyszło na to że ona zabiła Scotta i Layle. Byłam na prawdę w świetnym humorze, dopóki Zayn nie oświadczył że wyprowadzają się odemnie. Z jednej strony Nie chciałam żeby się wynosił, a z drugiej modliłam się w duchu żeby jednak zamieszkał w swoim domu, przez te wszystkie moje misje mogłam narobić sobie wrogów, a nie chcę i jego mieszać w swoje problemy, ktoś mógłby zrobić mu krzywdę z czystej zemsty na mnie, a ja już za dużo straciłam bliskich, żeby pozbierać się jeszcze po stracie ukochanego. Dlatego pozwoliłam mu się wyprowadzić.
- Kocham cię wiesz?- otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia, właśnie stałam przed szafą w samej koronkowej bieliźnie, która więcej odsłaniała, niż zasłaniała i odpinałam stanik. Głupia, głupia, głupia - skarciłam sie w myślach.
- Yyy.. Tak, tak wiem. - chyba zapadnę się pod ziemię. Zaśmiał się melodyjnym głosem.
- Lana, aniołeczku, przedemną się nie musisz wstydzić. - powiedział to gdy na moje policzki wpadł dorodny rumieniec. - Raczej powinnaś się wstydzić przed tymi podglądaczami przez dziurki od klucza. - powiedziawszy to ruszył do drzwi i otworzył je na oścież, a przed nimi stała cała zgraja czterech niesamowicie przystojnych mężczyzn. Myślałam ze nie można spalić większego rumieńca, a jednak.
- Uuuu, chłopcy musimy częściej podglądać przez dziurki od klucza.- powiedział Louis. A ja w tym czasie odwróciłam się do nich tyłem i to był mój błąd, miałam na sobie stringi.
- Z tyłu koteczku jesteś jeszcze lepsza. - tym razem to Harry. Chłopcy jak na zawołanie zaczęli się śmiać, a ja razem z nimi. Biedny Zayn, był tak wkurzony że nawet nie zszedł na śniadanie. I dobrze mu tak, ja zawsze jestem zazdrosna jak inne sie na niego patrzą, a jak on na nie. Chociaż raz niech poczuje smak zazdrości.
- To już ostatnia walizka. - powiedział Liam, na co Niall skinął głową. Patrząc ile chłopcy wnoszą walizek uświadomiłam sobie ze jest ich więcej niż wtedy gdy wprowadzali się do mnie. Może byli na zakupach? Czas w drogę. Pojechaliśmy dwoma samochodami, moim i Nialla, ponieważ jego był największy ze wszystkich, a ja musiałam jakoś wrócić. Siedziałam wtulona w siedzenie kierowcy i śpiewałam głośno razem z chłopakami jakąś piosenkę.


Latinas they get Krazy....

Blanquitas they get Krazy....

Negritas they get Krazy....

Yo Mama she gets Krazy....(Hey)

Latinas they get Krazy.... (Hey)(Hey)

Blanquitas they get Krazy....(Hey) (Let’s Go)

Negritas they get Krazy....(Hey) (Let’s Go)

Yo Mama she gets Krazy.... (Everybody)

Gdy dojechaliśmy na miejsce, byłam w niebo wzięta, ta willa była ładniejsza na zewnątrz niż moja. Szkoda ze z nimi nie mieszkam. Nie! To dla ich bezpieczeństwa, nie chcę żeby coś im się stało. Muszę się ogarnąć. Przecież nie mieszkają daleko, godzina drogi od mojego domu. Jej, mieszkają bardzo daleko! Aż prawie zaszlochałam, a ja nigdy nie szlocham! Jestem twarda. Co oni ze mną zrobili? Patrząc na poczynania chłopców zauważyłam moją błękitna walizkę, jedną, później drugą i trzecią.
- Czy to nie aby moje walizki? - zawiesiłam ręce bo obu bokach, patrząc na chłopców podejrzliwie.
- Yyy, tak to twoje walizki kochanie. Zamieszkasz z nami. - powiedział Zayn.
- Co? Nie! Nie mogę, chciałabym, ale nie mogę. - wymachiwałam rękoma jak histeryczka.
- Czemu?  Chcę cię mieć przy sobie. Proszę. - poprosił mój chłopak. Po długiej i monotonnej namowie zgodziłam się z nimi zamieszkać. Będę ich bronić, choć zastanawiam się czy aby ja nie potrzebuję obrony.

















czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział 13 Proszę Cię. Zrób to dla mnie.

Rozdział 13
Proszę Cię. Zrób to dla mnie.


-Kocham Cię, Zayn.- powiedziałam. 

-Ja Ciebie też.-odparł przytulając mnie jeszcze mocniej i całując delikatnie w skroń. Siedzieliśmy już od kilku minut na kanapie w salonie wtuleni w siebie. Byliśmy sami w domu. Reszta wybrała się do kina. Ja nie chciałam iść, a Zayn powiedział, że nie zostawi mnie samej. Kochany. Bardzo doceniam to, że teraz jest przy mnie. Właśnie w takim momencie, jak ten. W momencie, w którym straciłam przyjaciółkę przez własną głupotę, z własnej winy, on bardzo mnie wspiera i pomaga, choć wciąż dręczą mnie wyrzuty sumienia. Jednak on wciąż trzyma mnie na duchu, utrzymuje mnie przy życiu, a to bardzo ważne, zwłaszcza teraz. Zwłaszcza teraz, gdy... gdy mam myśli samobójcze....

-Lana, a masz może ochotę iść ze mną na kolację do restauracji?- zaproponował Zayn. 

-Nie wiem, chyba ...- zaczęłam.

-Proszę Cię. Zrób to dla mnie.- poprosił błagalnym głosem. 

-Dobrze, dla Ciebie.- uległam.

-To w takim razie idź się ubierz, tylko w sukienkę.- zażądał.

-Ech, ale tego nie było w planach.- zaprotestowałam.

-Już jest. No idź, zmykaj stąd.- pośpieszył mnie, po czym pocałował mnie w usta. 

-No dobra.- westchnęłam i poszłam na górę. Nie miałam zbyt wiele sukienek, bo nie chodziłam w takich rzeczach. Nie było w czym wybierać, dlatego złożyłam czarną mini z koronkową wstawką. Potem poszłam do łazienki i zrobiłam mocny makijaż, a następnie pofalowałam sobie włosy. Po 30 minutach gotowa zeszłam a dół. Zayn stał przy schodach ubrany w garnitur. Wyglądał cudownie.

-Wow, ślicznie wyglądasz skarbie.

-Dziękuję.- powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.- Wiesz co?- zapytałam.

-Hmm?- odparł.

-Mam bardzo przystojnego towarzysza.- stwierdziłam, na co Malik również pocałował mnie w policzek. Po chwili wyszliśmy z domu i taksówką pojechaliśmy do restauracji. Kolacja minęła nam w bardzo miłej atmosferze. Było romantycznie. Rozmawialiśmy jakby nic się wcześniej nie wydarzyło, czułam się jak za dawnych czasów, gdy byliśmy jeszcze dziećmi. Było bardzo przyjemnie, jednak po dwóch godzinach wróciliśmy już do domu. 

-Idę na górę, jestem zmęczona.

-Szkoda, ale dobrze idź.- powiedział i mnie przytulił.

-Dziękuję.- powiedziałam.

-Za co mi dziękujesz?- spytał.

-Za to, że jesteś, za to co dla mnie robisz, za wszystko.

-Nie masz za co mi dziękować.- odparł.

-Mam.- stwierdziłam i pocałowałam go, po czym poszłam do swojego pokoju. Tam zdjęłam sukienkę i przebrałam się w dresy i jakąś koszulkę, a włosy związałam w koczka. Następnie położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć, jednak czynność tą przerwało mi pukanie do drzwi. Powiedziałam "Proszę" i zwróciłam wzrok ku drzwi. Pojawił się w nich Zayn.

-Mogę?- spytał.

-Jasne.- odparłam i posunęłam się na drugi brzeg łóżka.- Kładź się.- poleciłam i tak też zrobił. Leżeliśmy chwilę w ciszy. Jednak potem przerwał ją głos Mailka, który tak uwielbiam.

-Lana?

-Hmm?- zamruczałam.

-Zastanawiam się, a raczej chcę cię spytać czy.. czy zechciałabyś zostać moją dziewczyną?- spytał głosem pełnym obawy, po czym spojrzał na mnie swymi czekoladowymi tęczówkami. Pocałowałam go namiętnie w usta.

-Oczywiście. Marzyłam od tym odkąd miałam 13 lat. Kocham Cię, Zayn.- wyszeptałam, gładząc jego twarz.

-Lana, nawet nie wiesz jak się cieszę. Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham Cię, na zawsze.- odparł i wbił się w moje usta, mocno mnie przytulając. Po chwili oboje usnęliśmy. Miałam okropny sen, który niestety już się wydarzył. Opuszczona fabryka, Scott, Layla, strzały, policja, śmierć. Ja nie wytrzymam dłużej, to moja wina. Otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pokoju. Zayn nadal spał. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem. I kogo tam zobaczyłam? Morderczynię, zabójcę, siebie. Nie wahałam się ani chwili, wyjęłam z szafki żyletkę i zaczęłam robić nią delikatne cięcia na nadgarstku. Z każdą kolejną kreską coraz mocniej wbijałam żyletkę. Gdy robiłam trzecie cięcie, a z ręki spływała mi już krew nagle do łazienki wszedł Zayn. Na początku był zszokowany, lecz gdy uświadomił sobie co robię od razu do mnie podbiegł i wyrwał mi żyletkę z ręki. 

-Lana coś ty zrobiła? Jak mogłaś?- pytał. Nie odpowiedziałam nic. Patrzyłam na jego twarz, na której malował się ból i rozczarowanie. Patrzyłam na jego oczy, które przepełnione były strachem i niepewnością oraz obawem. Ze zdenerwowaniem owijał mój nadgarstek bandażem, a gdy skończył spojrzał na mnie i powiedział, a raczej rozkazał.

-Lana, nigdy więcej tego nie rób. Kocham cię i nie mogę Cię stracić, nie mogę na to pozwolić. Jesteś nam tu wszystkim potrzebna. Bez Ciebie moje życie nie miałoby sensu. Kocham Cię, słyszysz? Nigdy więcej nie próbuj odjeść.

-Zayn, ale to wszystko moja wina. Nie potrafię z tym żyć.- wyjąkałam.

-Kochanie pomogę Ci, tylko nie opuszczaj nas. Proszę.- wyszeptał, a ja rozpłakałam się jeszcze bardziej, wtuliłam się w Zayn'a. Nie potrafiłam opanować emocji... Ja... ja nie wiem co będzie dalej. Nadgarstki krwawią, serce krwawi, życie krwawi. Ból...